niedziela, 28 marca 2010

W AFRYKAŃSKIEJ WIOSCE

Poszukiwania zagubionych części wehikułu nadal trwają. Odwiedziliśmy już Tajlandię i Japonię, a niedawno również Afrykę. Tam spotkaliśmy pewną dziewczynę o imieniu Zara. Afrykanka poprosiła nas o pomoc w lepieniu glinianych naczyń dla swojego plemienia.  Nie byłyśmy jednak pewne, czy sprostamy  temu zadaniu. Zara na szczęście udzielała nam wskazówek i w efekcie udało nam się ulepić małe miseczki i budę dla psa autorstwa Julki;). A nie było łatwo... glina była raz za twarda, raz za miękka, ścianki miseczek zbyt rozmoczone i cienkie, wałeczki popękane. Ale takie trudności, dla nas zuchów to nic strasznego i dzielnie wykonałyśmy prośbę Zary. W nagrodę otrzymałyśmy kolejną część wehikułu, a nasze miseczki gdy już się wypalą w specjalnym piecu, pomalujemy i zachowamy na pamiątkę z naszej wyprawy do Afryki.

niedziela, 14 marca 2010

W Kraju Kwitnącej Wiśni

Gdzie tym razem zabrał nasz globus? Gdy zobaczyłyśmy dziewczynę o czerwonych ustach, z dziwnymi pałeczkami we włosach i w długiej sukni od razu zorientowałyśmy się, że jesteśmy w Japonii. By dobrze prezentować się na dworze cesarza, musiałyśmy sporządzić sobie tradycyjne kimona, odpowiednio uczesać i pomalować. Śmiechu nie brakowało, szczególnie gdy maja rozmazała sobie świeżo pomalowane oko. Japonka zapoznała nas ze sztuką tworzenia przeróżnych rzeczy z jednej kartki papieru. Jak się okazało Ola uprzedziła instrukcję i pierwsza skończyła swoje pudełko. Musiałyśmy tez przejść pewną próbę, polegająca na przenoszeniu pałeczkami ziarenek grochu. I tu najdzielniej walczyła Terenia, wytrwale próbując popchać swoje ziarenko do pudełka. Ale wszystkie próby nie poszły na darmo, bowiem odnalazłyśmy kolejną część wehikułu.

sobota, 13 marca 2010

05.03.10

W Bajkowym Grodzie dzieją się naprawdę niesamowite rzeczy. Ostatnimi czasy odwiedził nas bardzo dziwny gość. Ubrany był trochę staroświecko, dziwnie się zachowywał,  a nawet nie wiedział co to komórka. Okazało się, że jest dziewiętnastowiecznym wynalazcą. Zbudował wehikuł czasu, którym zaczął podróżować w przyszłość. Jednak maszyna, nie była tak doskonała jak przypuszczał i gdy był w XXI wieku, nagle się rozsypała, a jej części spadły na różne kontynenty. Wynalazca nie umie się odnaleźć w dzisiejszym świecie, dlatego my mu pomożemy! Nasz magiczny globus wskazuje nam kierunek, w który mamy się udać. W ten sposób znaleźliśmy się w Tajlandii. Bardzo miła Tajka pokazała nam jak zrobić egzotyczne butelki, a nawet udało nam się odnaleźć pierwszą część wehikułu. Ale to nie koniec naszych poszukiwań...

wtorek, 9 marca 2010

ZIMOWISKO

Hej! Ho! Dzikie kły! Dzielni poszukiwacze to my! Taki okrzyk towarzyszył nam podczas odkrywania himalajskich szlaków. 13 lutego nasza Ekspedycja Poszukiwaczy Wielkiej Stopy w składzie: Jerzy Kukuczka, Przyrodnik Adaś, Nepalczyk Orgat  i dzielne zuchy, wyruszyła do Nepalu, by zbadać tajemnicze ślady i sprawdzić, czy krążąca legenda stanie się prawdą - czy Yeti powrócił? Przeszukując szczyty Himalajów, poznawałyśmy miejscową ludność, przyrządziłyśmy nepalską potrawę i regionalną biżuterię.  Orgat nauczył nas technik pierwszej pomocy, by zawsze wiedzieć jak postępować w wypadku na górskim szlaku. A co krok napotykałyśmu nowe, tajemnicze ślady...
Do Nepalu wyruszyły: Marysia, Karolina, Tereska, Maja, Karolina, Maja, Patrycja, Paulinka, a wróciły: Marysia, Czika, Tereska, Maja, Raka, Gienia, Tifon i Paulinka :) Niektóre przezwiska brzmią naprawdę egzotycznie!
Nasza gromada dzielnie spisała się podczas olimpiady. Celne strzały Cziki i Mai zaimponowały wszystkim starszym harcerzom, a nasze zjazdy na jabłuszkach były napawdę szybkie.
Pewnego wieczoru stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Yeti w szale wtargnął do naszej kadrówki i wykradł spośród sterty różnorodnych materiałów, granatową bibułę. To była wielka okazja! Nasza ekspedycja wraz z Poszukiwaczami Zaginionych Opowieści szybko wskoczyła w kurtki, czapki, rękawiczki i wyruszyliśmy w ślad za kawałkami bibuły, którą nierozważny stów pozostawiał tu i tam. Dzięki naszemu zmysłowi obserwacji dotarliśmy do jego kryjówki...Zmrok spowił całą górską dolinę, pola były pokryte grubą warstwą śniegu, a nieliczne ścieżki oblodzone i bardzo niebezpieczne. Księżyc górował nad całą okolicą, cywilizację pozostawiliśmy daleko za nami i nasze podchody obserwowały jedynie ciekawskie gwiazdy. Te groźne ryki mogły odstraszyć nawet najdzielniejszych, ale mimo strachu podeszliśmy bliżej i....rozpoczęła się walka. Odważnie zaczęliśmy atak, ale ku naszemu zdziwieniu okazało się, że stworów jest więcej! Śnieżki poszły w ruch, aż wreszcie po dzielnej potyczce powaliliśmy stwory na ziemię. I co się okazało? Że to druh Sumo i1 Beskidzka Drużyna Harcerzy zrobili nam niezły psikus. Jak mogli nas tak nabrać?
Podczas zimowiska miało miejsce jedno bardzo ważne wydarzenie. Tereska, Maja, Czika, Marysia i Raka złożyły Obietnicę Zucha. Bardzo im tego gratulujemy i mamy nadzieję, że nosząc dumnie na mundurku znaczek zucha będą wzorem  dla innych.
Zimowisko, tak jak i całe ferie, niestety szybko się skończyło, ale następne przygody mogą spotkać nas w każdych okolicznościach.