sobota, 28 listopada 2009

Biwak NA SZLAKU POLSKICH LEGEND

Nasz biwak zaczął się 13 listopada, a droga do chatki na Rogaczu obfitowała w przygody. Gdy wysiadłyśmy z siódemki zobaczyłyśmy nadjeżdżającą po drugiej stronie ulicy dwójkę. Uratowały nas akurat zmieniające się światła i udało nam się zdążyć, jak się potem okazało, na spóźnioną dwójkę. Była ona jednak tak zatłoczona, że nasza dwudziestoosobowa ekipa ledwo się w niej zmieściła, ale ścisk był niemiłosierny. Droga do chatki na szczęście już nie była taka zaskakująca i mimo ciemności udało nam się dotrzeć. Z polany rozpościerał się cudowny widok oświetlonego w dole miasta i okolicznych wsi. Na miejscu czekała nas kolejna niespodzianka - brak prądu. Jak się okazało kilka dni temu śnieg uszkodził linie. Rozpakowanie się przy świeczkach i latarkach nie było łatwe, ale to dopełniło atmosfery chatki. Prąd na szczęście został po godzinie włączony i już w świetle mogliśmy zjeść kolacje, a po niej, przy kominku przenieść się do początków państwa, by wstąpić na szlak legend. Od tej pory zuchy stały się giermkami, Biedronka - Skrybą, Promyk - Historykiem, Elf - Strażnikiem czasu, a druhna Chugo - Zawiszą Czarnym. Do snu miały nakłonić nas bajki wyświetlane ze starego rzutnika, ale zuchy rozpierała taka energia i emocje, że długo nie dawały sobie nawzajem spać i odbyło się kilka wypraw do toalety na zewnątrz chatki. Rankiem wyruszyłyśmy na Magurkę, a po drodze zbierałyśmy koperty z fragmentami legendy o Lechu, Czechu i Rusie. Dopisała nam pogoda i oprócz śniegu na szlaku towarzyszyło nam słoneczko. W schronisku słodycze i soki dodały nam energii i z plasteliny ulepiłyśmy figurki, by odtworzyć legendę o Smoku Wawelskim. W drodze powrotnej czekała nas kolejna atrakcja. W lesie odbywało się polowanie i pan myśliwy ledwo zgodził się byśmy mogły przejść ścieżką, po której miały biec psy. Także do chatki wróciłyśmy z dźwiękiem rogów, rozbrzmiewających na stokach Magurki. Po południu nadszedł czas na przygotowanie talizmanów, byśmy z powrotem mogły przenieść się do XXI wieku.Grałyśmy również w memo z datami, które zrywałyśmy ze ścian. Zuchom tak spodobały się daty, że przyklejały je sobie na nosy, czoła, usta i głowy. Wera na zdjęciu dumnie prezentuje swoją zdobycz. Wieczorem miało miejsce wydarzenie, które pozostanie tajemnicą ,,Mieszkańców Bajkowego Grodu". Na dobranoc urządziłyśmy sobie mały teatrzyk cieni, opowiadający o losach Warsa i Sawy, a w zaśnięciu zuchom pomogły kołysanki. Rankiem odbyła się wielka gra sprawdzająca zdobytą wiedzę i wielkie pakowanie. Tak więc biwak obfitował w niespodzianki, które na pewno zapadną nam na długo w pamięci.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 





 


 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz